niedziela, 13 maja 2018

ETAP SIÓDMY - 114 km / Vuzenica - Domžale

   Poranek przywitał mnie na zimno i pochmurno. Co zrobić - trzeba  sie szykować na kolejny etap wyprawy.
   Będę się kierował na Lublane.
   Opuszczam moje noclegowisko - żywego
ducha nie widać - pojadę bez pa.pa.
   Zostawiam emotiki żeby nie było że Polak to nie fajny naród...



   Drogi w Słowenii węższe i przez to gorzej się jedzie - zresztą spory jest ruch - w końcu poniedziałek.
   Na pogodę nie narzekam. Jest bez słońce,  ale też bez deszczu.
  Jest godz . 10.00 jestem w miasteczku Gmina  Mislinja.  Naprawde fajniaście się dzis jedzie.


         I parę migawek  z drogi wczesniej :




Staram się aktualizować posty co kilka godzin - jak nazbiera się kilka zdjęć 








              TAKIE MAŁE PRZESŁANIE:

 Zastanawiam się - w zasadzie na każdym dalszym wyjezdzie - czy ci prawie wszyscy kierowcy ciężarówek jezdzili kiedykolwiek na rowerze po publicznej drodze.
  Bo to jest tak :  ciężarówka pcha przed sobą ścianę powietrza. W momencie wyprzedzania rowerzysty ściana ta spycha rowerek razem z delikwentem prosto do rowu .
   Rowerzysta się dzielnie temu opiera,  ale czeka go niespodzianka : mianowicie  zaraz za kabiną ciężarówki robi się podciśnienie
które to wciąga pacjenta z rowerkiem prościutko pod koła naczepy.
   Ciekaw jestem czy tłumaczą takie rzeczy na kursach prawa jazdy dla ciężarówek z naczepami...
    Ķierowcy TIRÓW - delikatniej trochę bo
już mam lewy łokieć obtarty do krwi...

                          Zmiana tematu



                         No i leje - duuużo leje


         Bo jak pada  deszcz to dzieci się nudzą...
 Pozdrawiam wszystkich którzy mi  towarzyszą w tej wyprawie - a widzę że przybywa ich codziennie coraz więcej ...
    Jest OK.  Sił nie brakuje, wszystko w porządku - I ze mną, i  z rowerkiem.


Jedziemy dalej:


     Wygląda całkiem na to że nocleg będzie w hotelu.  Znalazłem niedaleko miejsca gdzie stoję podobno niedrogi hotelik.
  No ,no - nie ja znalazłem tylko Pan mi pomógł.  Pogoda  -  proszę bardzo :



   Jest dziura w chmurach - jadę te 5 km.
Może będą mieli miejsce...

   Hotel jak hotel - na głowę nie leje.
                     Widok z okna:


                 Jutro ma być lepiej.
   Mam jakiś taki niedosyt, coś jakby wrażenie że za wolno jadę. W sensie że mało kilometrów. Może się mi wydaje?
    Ale mówili w radiu, że jutro i  pojutrze też                    jest dzień - he,he...
                      Więc do jutra... 

6 komentarzy:

  1. Dobrze Ci jedzie.
    Pozdrowienia
    Zbyszek

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam temat zasysania przez tiry... Nie ma na to konkretnego sposobu, jedynie bacznie obserwować w lusterku nadjeżdżający pojazd i w momencie wyprzedzania mocno trzymać kierownicę.
    Życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Jerzy to nie jest myślę gonitwa za kilometrami. na rep...pl pisał Pan, że planuje robić po 200km dziennie.
    Te wyniki w kilometrach już moim zdaniem są rewelacyjne. Pan usiądzie i podliczy ile już tych kilometrów się nazbierało. Gdybym był tak wytrwały w 10% jak Pan. Szacunek wielki szacunek. Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. 200 kilometrów dziennie to są tylko teoretyczne wyliczenia.
    Musiałbym przestać pisać i zdjęcia robi heh...

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważa na siebie z tymi tirami, mam nadzieję, że będzie lepiej :D Piękne miejsca i w końcu mogę pierwszy raz zobaczyć selfie w Twoim wykonaniu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam bloga jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń