poniedziałek, 21 maja 2018

DZIEŃ PIĘTNASTY - 85 km / Les Samboules / Les Arcs - sur - Argents

       Chwilowo nabyło się pogody:


Nie ma wielkiej ulewy, jednak kropi bezustannie. Mam na razie dobre schronienie - przeczekam jakoś. 
Na szczęście z prognozy wynika że to tylko chwilowe załamanie .

Jest 9.00 - jeszcze jechać się nie da, choć 
na szczęście na niebie widać  przejaśnienia. 
Szkoda trochę czasu, choć wiadomo że na pogodę wpływu nie mamy. Niemniej jak już miałbym zrobić dłuższą  przerwę to wolałbym aby odbyła się ona na plaży - w kąpielóweczkach - przy wspaniałej pogodzie.   Nie w okolicach cmentarza,  przy deszczu i ogólnie w niesprzyjających okolicznościach. 
Mam na dziedzieję, że wkrótce wyruszę...


10.20 - deszczowe foto :








         Z braku laku przeglądam mapę okolicy - wypatrzyłem Decathlon.  Fantastycznie, bo gaz do kuchenki powoli się kończy - a jeszcze po drodze posiałem gdzieś silikonową-żelową nakładkę na siodełko.
A komforcik musi być... a jak!
No i klocki hamulcowe, bo idą tu jak woda święcona w Wielkanoc...  No i pewnie co wypatrzę jeszcze.
     Co do gubienia rzeczy po drodze to na miejsce żelowej nakładki znalazłem fantastyczne okulary.


     Po prostu bilans musi wyjść na zero.

                Wersja na mały deszcz :


Pogoda się wyrobiła. 
Jest godz.13.00 - zakupy zrobione, obiadek zjedzony, można ruszać dalej. 

Przedmieścia  Cannes:





Prawie jak u mnie w Myślenicach :






Zasadzę tylko palmy i mam to samo 
Ha,ha,haa...

Znowu się nabyło pogody. 
Za Cannes ciemne chmury i już kropi. 
Plaże - jak widać - pusto...



Jestem pod małą markizą w nieczynnej lodziarni - rozstawiam warsztat kawowy. 
Przecież zawsze chciałem zaparzyć sobie kawę w Canne's...



Nawet na takią  okazję kupiłem piernik do tej Cannes'owej  kawki...

W tym miejscu 3 km za Cannes 
Minął dwutysięczny kilometr mojej wyprawy 
Hip hip huraaa...


Najpiękniejsza droga rowerowa jaką kiedykolwiek jechałem :











I ja tu byłem...




A teraz duuuża porcja zdjęć 
Riwiera Francuska.
Tu jest tak cudownie - no po prostu opisać się tego nie da ...
Zapraszam do oglądania:













Miasto Sain - Raphäel:
Godz. 19.00




Ci co śledzą moją trasę na mapie zauważyli
pewne że opuściłem Lazurowe Wybrzeże .
Kieruję się na Aix-en-Provence.
Jazdę zakończyłem w miasteczku 
Les Arcs - sur-Argens .
Jutro nowy dzień - zobaczymy co przyniesie...








2 komentarze:

  1. No jestem w szoku, że można tak po prostu pojechać rowerem tyle kilometrów i to samemu. Codziennie śledzę Twoją relację i trzymam kciuki za szczęśliwy powrót. Pozdrawiam. olo2000pm

    OdpowiedzUsuń
  2. No własnie - ja też chciałem to sprawdzić.Dzięki olo2000pm. Każdy kto śledzi moją wyprawę dodaje mi masę energii...

    OdpowiedzUsuń