No i pogoda zwyciężyła.
Przymusowy dzień wolnego. Szkoda tylko że w beznadziejnym miejscu.
Co prawda namiocik mam rozłożony
pod dachem (w starej nieużywanej stodole)
ale z zapasami jest cienko. Ale nie beznadziejne - heh...
Przymusowy dzień wolnego. Szkoda tylko że w beznadziejnym miejscu.
Co prawda namiocik mam rozłożony
pod dachem (w starej nieużywanej stodole)
ale z zapasami jest cienko. Ale nie beznadziejne - heh...
Nie wytrzymałem - po południu rozpogodziło się i ok. 16 wyruszyłem w dalszą podróż.
Ujechałem 33 km i zaczęła lecieć mżawka.
Taka z gatunku "nie widać a człowiek cały mokry ". Wypatrzyłem wielką lipę i pod nią rozbiłem obozik.
Zdążyłem jeszcze wcześniej wyprowiantować się w pobliskim sklepiku
tak że nie ma źle.
W zasadzie oprócz tego że panuje wilgoć taka wszystkoprzenikająca to nie ma powodów do narzekania. Po małym kroczku zbliżam się do końca wyprawy.
Będę chciał tak rozłożyć jazdę żeby ostatni nocleg wypadł na Górze Chełm. Mam sentyment do tego miejsca i akurat trasa będzie przebiegać przez te okolice.
Jutro podobno ma być ładnie...
Oby - oby
Bo mi słów na temat pogody zabrakło...
W Czechach można "złapać" fajny nocleg na boiskach. Oni mają w tych swoich dużych wioskach coś takiego jak nasze orliki, ale murawa trawiasta. Oczywiście namiot nie na murawie, ale obok. Ale są tam fajne zadaszone grzybki i tym podobne schronienia.
OdpowiedzUsuńDobre rady mile widziane. Oczywiście że się rozejrzę. Przy dłuższych wyprawach rowerowych to poza pogodą właśnie nocleg jest tym większym problemem.
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo...